W tym szaleństwie jest metoda… uczestnicy nie czytają regulaminów, nie analizują treści zadań, robią dziwne prezki nie na temat, nie pilnują czasu, a jak nie wygrają to marudzą, że nie wiedzą co zrobili nie tak, że zabrakło im 0,01 punkta by być w top5 i to wina sędziów i…
I tu pojawiają się mentorzy 😉 którzy powinni mieć w małym paluszku zasady, regulaminy a treść wszystkich zadań nawet nie ze swojej kategorii umieć z pamięci wyrecytować o 3 w nocy po polsku i po angielsku.
Jesteśmy człowiekami 😉 z krwi i kości i zapominamy, popełniamy błędy, mylimy się… dodatkowo trzeba to zrobić w niesprzyjających warunkach bo na HackYeah! pracujesz w ciemnym pomieszczeniu, bez okien, nie wiesz nawet kiedy zaszło słońce i Kraków spowiła ciemna noc, zegar bezlitośnie odlicza pozostałe godziny do końca zadania, do kawy kolejka, po pizzę kolejka, dawkę śmiertelną kofeiny przyjąłeś dawno temu bo sponsorzy o to zadbali, co chwila z głośnika leci ratatatata i albo każą Ci tańczyć albo śpiewać – idealne środowisko do twórczej pracy, lepiej być nie może… (czytaj dalej ten artykuł jest przeplatany zdjęciami z wydarzenia, to jeszcze nie koniec).
wioska mentorska – Mike właśnie zauważył, że przyszedł Orocz bez żelków | HackYeah! Tauron Arena Kraków 2025 | zdjęcia: PROIDEA
A jednak co roku tysiące osób się rejestruje, trochę mniej przyjeżdża mimo, że napisane jest STACJONARNY, dlaczego to sobie robią? Bo impreza jaką stworzyła przez lata PROIDEA zyskała status kultowej mimo to i tak ktoś wyjedzie rozczarowany, że nie wygrał, że został źle oceniony przez jurorów, że zapomniał usunąć slajdu bo miało być 10 a nie 11, że nie było pomysłu na żadne zadanie, że kawa była gorzka i nie było lemurkowych żelków no więc po co?
zadowolony uczestnik HackYeah! po intensywnej sesji mentoringowej godzinę przed oddaniem zadania 😉 | zdjęcie: PROIDEA
Dla Mentorów 😀
Czytając posty uczestników, po krótkim wstępie, blablabla, jaki to zajebisty hackathon dzięki HackYeah – zaczyna się wymienianie jaki niesamowity wkład w ich pracę mieli mentorzy. Tu podziękowanie dla całej grupy, tu wymienieni Ci, którzy sią bardziej zaangażowali, Ci co się rzucili w oczy i przynieśli cukry proste. Przez uczestników przemawia wdzięczność, bo podczas ich ciężkiej pracy pojawiła się osoba, która pokazała inną drogę, popchnęła do przodu gdy się utknęło nad wyborem czy w czcionce w prezentacji powinny być cienie czy nie, gdy brakło ognia w testosteronowej apce i trzeba było sprawić by konar zapłonął, albo żeby zauważyć, że ktoś pracuje na drugim monitorze a nie odpoczywa. Taka osoba przyszła, uśmiechnęła się, zapytała w czym mogę pomóc? nad czym pracujesz? to kategoria ZUS czy horror, bo wygląda podobnie?
BioHacking jedno z otwartych zadań na HackYeah! 2025 | zdjęcie: PROIDEA
Mentor to osoba, która wsłuchuje się w Twój pomysł, nie narzuca swojego, sugeruje i daje ścieżki wyboru – słyszysz później, że przed chwilą był inny mentor i powiedział inaczej. To właśnie nas wyróżnia, jesteśmy inni, różnimy się od siebie i z tej różnorodności należy czerpać, zabrać sobie od każdego po kawałku, nie zapominając, że zadanie, które tworzy Twój zespół jest Wasze i wchodząc na scenę po nagrodę, mentor będzie sobie stał z boczku pod sceną i klaskał ciesząc się Waszą radością, w duchu sobie myśląc… dobra koniec, jutro trzeba wstać do pracy 😛
Wchodzimy w to mentorskie zadanie z misją, czasami organizatorzy rzucą za to bluzą, czasami koszulką, po pizzkę i kawę stoimy w tej samej kolejce co uczestnicy, siedzimy na tych samych niewygodnych krzesłach – no dobra nie wszyscy siedzą, bo naszym zadaniem jest wyjść z naszej mentorskiej wioski do Was, nawet jak nie prosicie. Sprawdzić czy u Was w porządku, w czym pomóc, a może poszukać mentora, który będzie w stanie lepiej tej pomocy udzielić, bo nie znamy się na wszystkim, ale mamy do siebie kontakt i wiemy do kogo zadzwonić, „słuchaj stary przyjdź tu i tu bo ekipa szuka wsparcia”. Ktoś zostaje z Wami całą noc, niektórzy wracają do hotelu żeby się odświeżyć, czy zdrzemnąć a i tak jeszcze odpowiadają na discordzie na pytania bo trzyma ich ta atmosfera którą tworzymy. My wszyscy ją tworzymy – od pani wyrzucającej fusy z ekspresu do kawy po Jakuba Kozioła (prezes PROIDEA), który dba o to, żeby przed każdym wejściem na scenę zmienić wdzianko. To my budujemy atmosferę tego wydarzenia i nas trzyma ten vibe jeszcze przez kilka dni po… bo jak tu się skupić na robocie jak w głowie cały czas ratatatata.
Dziękuję Wam, że sprawiacie, że mi się chce – tydzień przed imprezą wysypiać regularnie i po 8 godzin, zrezygnować z kawy i pić wodę, chodzić po nocach długie kilometry, żeby się przygotować pod to wydarzenie. Bo chcę dla Was i z Wami nie spać całą noc, zrobić 50 tysięcy kroków i więcej, dawać i czerpać energię i mieć jeszcze siły zagrać w kosza… jesteście wspaniali i pamiętajcie, że nie przyjeżdżamy po nagrody, koszulki, energetyki tylko dla Was! bo lemurkowi mentorzy tak mają…
