Radykalizm w mediach społecznościowych przybiera na sile. Błędy są niechętnie wybaczane, a kary nieproporcjonalnie dotkliwe względem najdrobniejszych „przewinięć”.  Społeczeństwo zrobiło się jakieś takie wrażliwsze i bardziej skore do potępień. Najmniejsza krytyka to hejt, za który należy słono zapłacić. Media społecznościowe to miejsce, gdzie każdy jest fachowcem, mogącym wypowiedzieć się na dowolny temat i bez zbędnych ceregieli publicznie zbluzgać swojego oponenta. To wszystko przyczynia się do rozprzestrzeniania się tak zwanej cancel culture czyli kultury wykluczenia. Wystarczy wygłoszenie odrębnej opinii na kontrowersyjny temat, jakiś nieprzemyślany ruch, a już stajemy się kimś dla kogo nie ma miejsca w społeczeństwie, a cały dorobek zostaje przekreślony w jednym momencie – współczesny ostracyzm staje się faktem.

Skąd wzięło się to pojęcie? 

Według Merriam-Webster amerykańskiego wydawcę słowników to określenie zdobyło popularność na fali inicjatywy #MeToo oraz innych ruchów, które domagały się większej odpowiedzialności od osób publicznych.

Jak działa cancel culture w praktyce? 

Jakiś czas temu jej ofiarą stał się jeden z czołowych dyrektorów Boeinga. Wszystko to za sprawę artykułu, który został przez niego napisany w 1987 r. Sprzeciwił się w nim odbywaniu przez kobiety służby  w charakterze pilotów myśliwców. Po wybuchu afery przepraszał, tłumacząc że był to jedynie młodzieńczy wybryk. Po krótkim czasie zrozumiał swój błąd i zmienił myślenie o 180 stopni. Teraz jak najbardziej popiera różnorodność w tym zawodzie. Niestety osoby decyzyjne pozostały nieugięte i pomimo swojej skruchy musiał odejść  z firmy.

Marketingowy rozgłos i miliardowe straty firmy Nike

Jak wyglądało to w przypadku firmy Nike?  Wszystko zaczęło się od wypuszczenia przez Nike kampanii, której twarzą był Colin Kaepernick. Dla osób, które nie są fanami NFL pokrótce wyjaśnię, że jest to amerykański futbolista walczący z nierównością rasową, który na znak sprzeciwu z brutalnością policji względem osób o innym kolorze skóry zaczął klękać w trakcie odgrywania amerykańskiego hymnu podczas rozgrywek NFL. Wielu osobom nie spodobała się ta współpraca i zaczęli nawoływać do bojkotu marki. Przez to szacuje się, że firma uzyskała uwagę medialną o wartości 43 mln $, jednak w międzyczasie straciła na giełdzie prawie 4 mld (!) $.

Dla samego Kaepernicka historia też nie zakończyła  się pomyślnie;  miał później duże problemy ze znalezieniem klubu, który chciałby przyjąć tak kontrowersyjnego gracza. Był niewygodny dla wielkiego biznesu i kontrahentów. 

I co dalej?

Wszystko wydaje się niedorzeczne? Cóż powoli ta niedorzeczność staje się nową normalnością. Gdzie podziały się wynoszone niegdyś na piedestał wolność słowa i kulturalna debata? Wydaje się czasem, że jest to towar deficytowy, o którym możemy już tylko pomarzyć. 

Mam jednak wciąż nadzieję, że da się coś z tym zrobić i ograniczyć trend na cancel culture. Wszystko jest w końcu naszych rękach.

Pojęcie Cancel Culture | Opracowała i przygotowała sketchnote: Hanna Germanek

Dodatkowe informacje można znaleźć na stronach:

  1. https://minimalnie.pl/dream-crazy-od-nike-z-colinem-kaepernickiem-to-najlepsza-kreacja-marketingowa-jak%C4%85-widzia%C5%82em-od-8b574f60859d
  2. https://www.forbes.com/sites/evangerstmann/2020/09/13/cancel-culture-is-only-getting-worse/?sh=3d38e30163f4
  3. https://krytykapolityczna.pl/kultura/cancel-culture-urszula-kuczynska