Z zainteresowaniem i intelektualną przyjemnością przeczytałem esej pana Ignacego Morawskiego o roli irracjonalności, chaosu i pasji w rozwoju gospodarczym. Tekst ten na łamach Pulsu Biznesu, pięknie zbudowany na myśli Mannheima, Schumpetera i Feyerabenda, inspiruje. Ale także niepokoi. Niepokoi nie tyle błędami, co przesunięciem akcentów – tak, jakby z romantycznego mitu o szaleńcu-wizjonerze chcieć zbudować nową normę cywilizacyjną. A przecież historia uczy, że chaos to narzędzie – nie cel.
Morawski słusznie zauważa, że wielkie przełomy często rodzą się z buntu wobec status quo, z przekraczania granic racjonalności. Ale czy to oznacza, że irracjonalność należy hołubić jako motor postępu? Wręcz przeciwnie – to właśnie racjonalne struktury, systemy edukacji, stabilne instytucje tworzą przestrzeń, w której te jednostki mogą się „zbuntować” i eksplorować nowe ścieżki. Chaos potrzebuje ram. Nie przypadkiem najwięksi innowatorzy – od Einsteina po Muska – korzystali z porządku, by tworzyć nieporządek.
Zgoda, że „evidence-based policy” nie jest złotym środkiem na wszystko. Ale alternatywa – „anything goes” Feyerabenda – prowadzi niebezpiecznie blisko do flirtu z populizmem, antynaukowością i postprawdą. W czasach, gdy dezinformacja rozprzestrzenia się szybciej niż jakakolwiek technologia, potrzebujemy obrony metody naukowej, nie jej dalszej erozji. Nie każda intuicja zasługuje na status innowacji. A już na pewno nie każda – na budżet publiczny.
Koncepcja kreatywnej destrukcji jest fascynująca i realna – ale w swoim ekstremum może usprawiedliwić wszystko: od brutalnych cięć społecznych po zniszczenie wspólnot. Warto pamiętać, że Schumpeter pisał w świecie sprzed katastrof ekologicznych, kryzysów nierówności i demograficznych. Dziś nie wystarczy „burzyć, by budować”. Dziś musimy „przekształcać z odpowiedzialnością”.
Wydaje się, że autor utożsamia racjonalizm z proceduralnością i technokratyzmem. Ale przecież prawdziwa racjonalność to także umiejętność rozpoznania ograniczeń danych, zdolność do działania w warunkach niepewności, rozwijania empirycznych modeli iteracyjnie. To nie Excel jest problemem. Problemem jest myślenie, że sam Excel wystarczy.
No bo spójrzmy: gdyby świat miał opierać się wyłącznie na feyerabendowskim „wszystko uchodzi”, to już dawno architektom kazalibyśmy projektować wieżowce z klocków Lego, a chirurgom operować intuicją i patykiem. Niewykluczone, że byłoby to bardzo innowacyjne – pytanie tylko, kto chciałby być pacjentem na tej sali operacyjnej albo mieszkańcem 97. piętra. Nawet Diogenes, który mieszkał w beczce i gardził porządkiem społecznym, miał tę przewagę, że jego filozofia nie wymagała pozwolenia na budowę.
Nie każdy chaos prowadzi do innowacji. Czasem prowadzi po prostu do bałaganu. A gdy czytam o pochwałach irracjonalności jako źródle postępu, to przypomina mi się Monty Python i jego rycerz, który – pozbawiony kolejnych kończyn – krzyczy, że to „tylko draśnięcie!”. Tak, szaleństwo może być inspirujące, ale bez równoległej obecności rozsądku zamienia się w niekończący się odcinek „Black Mirror”. Nawet Nietzsche, który lubił przełamywać granice, ostrzegał: „Kto walczy z potworami, winien uważać, by samemu nie stać się potworem” albo przynajmniej korporacyjnym konsultantem od „kreatywnej destrukcji”
Choć pan Morawski zastrzega, że jego tekst nie jest obroną Donalda Trumpa, to zderzenie tekstu Gauti Eggertssona z opowieścią o „potrzebnej irracjonalności” zostawia niebezpieczny posmak. Niewiedza nie jest cnotą. Może być impulsem do działania, ale tylko wtedy, gdy towarzyszy jej głód poznania, nie pogarda dla wiedzy. Problem naszych czasów to nie nadmiar wiedzy – lecz coraz większy rozdźwięk między tym, co wiemy, a tym, jak działamy.
Pan Ignacy Morawski daje nam ważną lekcję o niedocenianych źródłach postępu: intuicji, pasji, chaosie. Ale przypomina mi to trochę zachwyt nad burzą bez pamięci o ludziach, którzy potem odbudowują domy – zachwyt nad błyskawicą nie zauważając wynikającego z niej pożaru. Zamiast wybierać między rozumem a szaleństwem, może czas, byśmy nauczyli się… harmonii. Tam, gdzie rozum prowadzi, a intuicja czasem skręca w bok. Ale zawsze razem – nie przeciwko sobie.
Polemika do artykułu: Między rozumem a chaosem. O irracjonalnym źródłach rozwoju i innowacji – Ignacego Morawskiego na pb.pl opublikowano: 2025-03-21 15:05